To szczególna sytuacja, kiedy misjonarz zostaje biskupem, a potem z duszpasterską wizytą udaje się na miejsce, gdzie przed laty głosił ewangelię i przyczyniał się do przygotowania struktur istniejącego dzisiaj Kościoła.

  

 

 

Taką wizytę odbył bp Jan Piotrowski w dniach od 13 do 23 lutego, w towarzystwie dwóch księży swojej rodzinnej diecezji: Ks. Marka Kądzielawy z parafii Sromowce Niżne i Ks. Stanisława Kumiegi ze Słopnic Górnych. 

  W stolicy kraju

Do Brazzaville przybyliśmy 14 lutego, bardzo gościnnie przyjęci przez ks. Bogdana Piotrowskiego, tarnowskiego kapłana, który pracuje w Republice Konga niemal 25 lat i obecnie jest proboszczem Brazzaville w parafii Jezusa Zmartwychwstałego i Bożego Miłosierdzia. Ks. Bogdan będzie nam towarzyszył przez cały czas naszego pobytu w Afryce, poświęcając nam czas, organizując spotkania i wyjazdy w różne regiony kraju, oddalone nieraz kilkaset kilometrów.

Już na początek, wieczorem 14 lutego, wysłuchaliśmy pięknego koncertu w wykonaniu dzieci oraz chórów działających przy parafii. Była to wspaniała uczta duchowa i przedsmak tego co nas czekało w niedzielę i w następne dni.

Podczas porannej Eucharystii w niedzielę 15 lutego odbyła się uroczystość posłania nadzwyczajnych szafarzy. Przewodniczył jej arcybiskup Brazzaville, a kazanie wygłosił biskup Jan. Również w niedzielę o godz. 10.00, podczas mszy św. koncelebrowanej, biskup Jan, udzielił 59 dzieciom i dorosłym sakramentu chrztu św., a 93 osobom I Komunii św. Liturgię wzbogaciły piękne śpiewy połączonych chórów parafialnych.

Tam, gdzie przybyli pierwsi misjonarze

Nazajutrz rano wyruszyliśmy na północ Konga, do Oyo, oddalonego prawie 200 km od Brazzaville. Na obrzeżach Brazzaville zatrzymaliśmy się przy krzyżu, który upamiętnia miejsce męczeńskiej śmierci kardynała Emila Biayendy w 1977 r.

Po wyjeździe z miasta czekała nas miła niespodzianka, chłopcy kongijscy chcieli nam sprzedać "na obiad" co dopiero zabitego węża, niestety, nie skorzystamy z oferty, ale zdjęcia z wężem chętnie sobie zrobiliśmy i ruszyliśmy dalej, mijając po drodze rezerwat goryli.

Prawie w południe przyjechaliśmy do Gambomy, gdzie siostry józefitki ugościły nas obiadem. Następnie zwiedziliśmy przedszkole prowadzone przez siostry witani bardzo radośnie przez maluchy. Szczególnie urzekła nas praca siostry Rozanny z Polski, która pracuje w Kongu już czterdziesty rok. Po krótkim odpoczynku wyruszyliśmy w dalszą drogę do Oyo. Jest to dziś ciekawe miasto, wielkie kontrasty, piękne domy i hotele, bo stąd pochodzi prezydent kraju, ale także ludzie żyjący bardzo biednie. Dla naszej diecezji tarnowskiej Oyo to symbol, ponieważ tutaj przed ponad 40. laty rozpoczynali swoją pracę misyjną pierwsi tarnowscy kapłani. Tę pracę pięknie kontynuował ks. Józef Piszczek, pochodzący z Tylmanowej. Ks. Józef pracował w Kongu ponad 25 lat i wiele zdrowia i sił poświęcił parafii Oyo, rozbudowując zaplecze misyjne z sektorem edukacyjnym, upiększając kościół. Ostatnio rozpoczął budową nowego kościoła i domu katechetycznego w innej części miasta. Niestety, nagła śmierć przerwała jego misyjny zapał. Został pochowany tuż obok kościoła przy grocie Matki Bożej. Kiedy dotarliśmy do Oyo, przy kościele pw. św. Radegondy powitali nas kongijscy księża i miejscowe siostry zakonne. We mszy św., szczególnie modliliśmy się w intencji zmarłego ks. Józefa, naszego kolegi z seminarium, z którym tak pięknie mi się współpracowało przed laty w kole misyjnym. Po mszy św., w procesji, udaliśmy się na wspólną modlitwę do grobu, aby odmówić dziesiątek różańca za zmarłego kapłana. Na twarzach wiernych widać było wzruszenie, bo przecież wszyscy go jeszcze pamiętają. Na nocleg wróciliśmy do Gambomy.

Przed wyjazdem, w katedrze pw. św. Piusa X, odprawiliśmy mszę św., modląc się za naszych misjonarzy, bo przecież w Gambomie również pracowali kiedyś tarnowscy kapłani. W drodze powrotnej, wjeżdżając do Brazzaville, odwiedziliśmy gimnazjum prowadzone przez siostry józefitki. Siostra przełożona Lilioza pochodzi z Binczarowej.

W szczególnym miejscu

Środa popielcowa 2015 roku zostanie przez nas szczególnie zapamiętana. Jeszcze zanim wzeszło słońce, wyruszyliśmy z Brazzaville do Loulombo, do grobu ks. Jana Czuby, misjonarza-męczennika. Wyruszyliśmy dwoma samochodami, w pierwszym samochodzie jechała nasza ochrona z uzbrojonym żołnierzem, aby można było po drodze sprawniej przejechać posterunki, pozostałość po toczących się tu wojnach. Tylko cześć drogi, z Brazzaville do Kinkala jest asfaltowa, pozostałą pokonywaliśmy znacznie wolniej. Jechaliśmy po błocie, po wodzie i w kurzu, bo trafiliśmy na małą porę suchą. Od czasu do czasu wyprzedzaliśmy ciężarówki jadące bardzo powoli z Brazzaville do Pointe-Noire, a po jakimś czasie znowu udało nam się wjechać na drogą asfaltową, której budowę prowadzą Chińczycy. Po kilku godzinach dotarliśmy do Loulombo. Wioska położona jest w terenie górzystym, domów niewiele, bo większość została zniszczona, spalona podczas ostatnich wojen. Na wzniesieniu nieduży, murowany kościół, tuż obok kościoła grota Matki Bożej i grób męczennika, ks. Jana Czuby. Niżej kościoła plebania, przed którą 27 października 1998 r. został zastrzelony ks. Jan. Obok plebani spalony dom sióstr, które kiedyś tu z nim pracowały. Z sąsiednich wiosek poschodzili się ludzie na mszę św., uzbierało się ich ok. 100 osób. Niektórzy z nich pamiętają ks. Jana, ale wielu ludzi z Loulombo i z okolic zginęło podczas bratobójczych walk. Mszy św. w kościele pw. św. Tomasza Apostola, przewodniczył bp Jan Piotrowski. Byli też księża miejscowi oraz my dwaj z Polski (ks. Marek Kądzielawa i ja). Obrzęd posypania popiołem wprowadził nas w nastrój rozpoczynającego się Wielkiego Postu. Po nabożeństwie udaliśmy się w procesji do grobu męczennika. Tu bp Jan odmówił modlitwy w języku francuskim, później zaśpiewaliśmy w języku polskim pieśń: „Zwycięzca śmierci piekła i szatana” wpatrując się w płytę grobu, na której widnieje napis: Tu oczekuje zmartwychwstania. Po Mszy św. szybki obiad na plebanii i powrót do Brazzaville.

Po drodze zatrzymaliśmy się w Mindouli, gdzie wiele lat pracował m.in. ks. Stanisław Łacny, także ks. Bogdan Piotrowski. W Mindouli nawiedziliśmy kościół pw. św. Barbary, złożyliśmy krótką wizytę miejscowym kapłanom i wyruszyliśmy w dalszą drogę przez Missafou. Tu przez wiele pracował ks. Bogdan Piotrowski. Ostatnim punktem naszej wyprawy była wizyta w Kinkala, stolicy diecezji. Nie obyło się bez nawiedzenia miejscowej katedry. Po modlitwie w katedrze i krótkim odpoczynku, pod wieczór wróciliśmy do Brazzaville, podziwiając jeszcze wody rzeki Kongo przepływające przez kaskady.

Szczególne miejsca dla biskupa Jana

W piątek 20 lutego w strugach deszczu udaliśmy się na lotnisko w Brazzaville, skąd odlecieliśmy samolotem do Pointe-Noire. To drugie co do wielkości miasto w Republice Konga i trzeci co do wielkości port morski w Afryce. Na lotnisku witali nas biskup Dolisie – Bienvenu Manamika i ks. Marian Pazdan, drugi tarnowski ksiądz pracujący obecnie w Kongo Brazzaville. Dwoma samochodami wyruszyliśmy piękną trasą wśród gór, do kolejnej diecezji ze stolicą w Dolisie (dawne Loubomo), oddaloną ok. 200 km od Pointe-Noire. W Loubomo przed 25. laty rozpoczynał pracę misyjną bp Jan Piotrowski, a obecnie w tej diecezji pracuje ks. Marian Pazdan. Nic więc dziwnego, że przywitanie biskupa Jana było bardzo serdeczne.

Już przy bramie wjazdowej łatwo było zauważyć duży transparent z napisem: „Ojcze Janie, cieszymy się bardzo że wróciłeś do nas, że jesteś z nami”. O godz. 16.00 na placu katedralnym, przy grocie Matki Bożej rozpoczęła się Droga Krzyżowa z biskupami i kapłanami. Obrazy ze stacjami trzymali lektorzy ustawieni na placu, a przy każdej stacji płonęła świeca umieszczona w bambusie. Rozważania stacji krzyżowej prowadzili miejscowi kapłani. Następnie uczestniczyliśmy we mszy św. w katedrze pw. Nawrócenia św. Pawła Apostola koncelebrowanej przez biskupów i kilkunastu miejscowych kapłanów. Bp Jan Piotrowski, główny celebrans, odprawił mszę św. i kazanie wygłosił w miejscowym języku munukutuba. Oprawa liturgiczna była bardzo bogata, piękne śpiewy liturgiczne i tańce przy niesieniu darów ofiarnych. Msza św. trwała ok. 3 godziny.

Sobota 20 lutego 2015 r. dostarczyła biskupowi Janowi i nam wszystkim, wzruszających przeżyć religijnych. Z rana, wraz z miejscowym biskupem Bienvenu wyruszyliśmy dwoma samochodami do Kimongo, wioski oddalonej od Dolisie ok. 50 km. To tutaj, dokładnie 30 lat temu, ks. Jan Piotrowski zakładał misję i budował kościół. Teraz przybył tu jako biskup. Jechaliśmy drogą nieasfaltową, mijając ubogie domy w wioskach. Ludzie pozdrawiali nas przy drodze, w dali widać było piękny krajobraz górzysty, gdzie góry sięgają nawet do ok. 900 m. n.p.m. Stąd też już niedaleko do sąsiedniego państwa Angoli.

W Kimongo bp Jan został niezwykle entuzjastycznie powitany przez miejscowych kapłanów, władze, ale przede wszystkim przez wiernych. Następnie w kościele pw. Ducha Św. uczestniczyliśmy w Eucharystii koncelebrowanej pod przewodnictwem ich gościa z Polski. Mszę św. bp Jan odprawił i kazanie wygłosił w języku, w którym przed laty ewangelizował - munukutuba. Ludzie bardzo żywo i spontanicznie reagowali na słowa biskupa, wyrażając swoją radość i wdzięczność z tego niezwykłego spotkania. Piękne śpiewy połączonych chórów, tańce podczas wnoszenia darów, stanowiły wyjątkową oprawę liturgiczną. Wśród darów otrzymanych od kapłanów były dwa koźlęta białe i czarne. Ponadto na dary składały się kury, warzywa, owoce itp. Na modlitwę przybył również miejscowy pastor protestancki, a słowo podziękowania pod koniec skierował miejscowy biskup, od którego otrzymaliśmy w prezencie piękne ornaty we wzory afrykańskie. Po odbytej uroczystości biskup Jan jeszcze długo rozmawiał z wiernymi. I choć upłynęło wiele lat od powstania misji, rozpoznawał z łatwością swoich dawnych parafian, znajdując dla nich czas, aby z każdym choć przez chwilę zamienić słowo. Na koniec zrobiliśmy sobie wspólne pamiątkowe zdjęcie przed kościołem, a potem miejscowi kapłani i parafianie ugościli nas obiadem.

Z Kimongo jeszcze tego samego dnia pojechaliśmy prosto do Louvakou, misji prowadzonej przez ks. Mariana Pazdana. Dotarliśmy tu pod wieczór w sobotę 21 lutego. Od początku podziwialiśmy kościół, Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, wybudowany przez ks. Mariana i konsekrowany w lutym 2014 r. przez biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża. Wieczorem uczestniczyliśmy w koncercie religijnym, który wykonała młodzież, przybyła z różnych wiosek na niedzielną mszę św. z biskupem z Polski. Nocleg spędziliśmy w miejscowym domu rekolekcyjnym wybudowanym także przez ks. Mariana z ofiar kolędników misyjnych.

Diecezja nadziei i perspektyw

Przed południem do Sanktuarium w Louvakou przybył miejscowy biskup wraz z kapłanami i wiernymi z diecezji Dolisie. Podczas mszy św. która trwała ponad 3 godziny, oprócz śpiewów i tańców afrykańskich usłyszeliśmy także części stałe mszy św. wykonane w języku łacińskim (!), a po jej zakończeniu ks. Marian ugościł wszystkich smacznym obiadem. Celebracja w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Louvakou zakończyła nasz pobyt w Republice Konga. To miejsce napawa nadzieją, że przy zaangażowaniu rodaków (i nie tylko) św. siostry Faustyny, kult miłosierdzia Bożego przyczyni się mocnego zakorzeniania się Kościoła wśród Kongijczyków.

W poniedziałek 23 lutego wyruszamy w drogę powrotną. Wcześniej jednak ks. Marian pokazał nam w Dolisie miejsce, gdzie buduje dom księży emerytów i gdzie powstanie kościół i parafia pw. św. Jana Pawła II, oraz jego zaplecze – także dzięki ofiarom kolędników misyjnych z diecezji tarnowskiej. Organizowanie nowego miejsca kultu, tworzenie nowej wspólnoty parafialnej to również wyzwanie i szansa duszpasterska dla miejscowej diecezji – z jej biskupem, prezbiterami i wiernymi świeckimi.

W Pointe-Noire złożyliśmy wizytę miejscowemu biskupowi Miguelowi Angel Olaverri, salezjaninowi pochodzącemu z Hiszpanii, który bardzo serdecznie nas przyjął. Przed odlotem do Europy udaliśmy się na krótką przejażdżkę po Pointe-Noire. To miasto leżące nad Atlantykiem, liczące prawie milion mieszkańców, wśród których jest 15 tys. Europejczyków. Jadąc w stronę portu zobaczyliśmy słynny dworzec kolejowy i kontenery. W takich właśnie skrzyniach, pod koniec lat 70. płynęły tu z Polski, z diecezji tarnowskiej, m.in. tabernakula dla kościołów w Kongu Brazzaville. Przez chwilę zatrzymaliśmy się przy brzegu Atlantyku wsłuchując się w szum potężnych fal oceanu, a na horyzoncie widać było szyby naftowe i rafinerie. Późnym wieczorem, punktualnie o godz. 22.00, liniami lotniczymi Air France odlecieliśmy do Europy.

Bogu niech będą dzięki za to, że pozwolił nam przeżyć tyle pięknych dni, spotkać tylu ciekawych ludzi i szczęśliwie powrócić do kraju. Wdzięczność kieruję także pod adresem tarnowskich misjonarzy ks. Bogdana, ks. Mariana oraz sióstr józefitek, za wspaniałe przyjęcie i poświecenie nam tak wiele czasu. Wróciliśmy wzbogaceni duchowo i zbudowani świadectwem tarnowskich misjonarzy patrząc z nadzieją na młody, ale żywy i radosny Kościół na kongijskiej ziemi.

                                                                                            /red.Ks. Stanisław Kumiega/

Galeria zdjęć