„W zdrowym ciele – zdrowy Zuch” to hasło zimowego biwaku zuchowego, który odbyła się w naszej szkole 13 i 14 stycznia. W biwaku wzięły udział zuchy z PGZ „Szare Wiewiórki” z Jodłowej oraz 1 GZ „Zielone Żabki” z Pilzna.
Celem biwaku było:
- przybliżenie uczestnikom idei zuchowych,
- trenowanie działania zespołowego i integrowanie gromady,
- przedyskutowanie spraw istotnych dla gromady,
- realizacja sprawności zuchowych (człowiek zimy, kuchcik i sportowiec).
W pierwszym dniu po zakwaterowaniu się w szkole podzieleniu na 6 rywalizujących ze sobą zespołów zuchy brały udział w różnych grach i zabawach integrujących obie gromady. Dzieci miały okazję bliżej się poznać i a nawet zaprzyjaźnić. Po wielu ciekawych zabawach sportowych i podliczeniu punktów, zuchy zjadły wspólną kolację, przygotowały się do snu i na zakończenie wysłuchały bajki.
Sobota rozpoczęła się od pobudki, porannej toalety i śniadania. Po nim zaczął się blok zajęć prowadzonych w małych zespołach. Zuchy m.in. sprawdziły się w różnych zadaniach i ćwiczeniach sportowych oraz tanecznych, tworzyły owocowe stworki (które musiały na koniec same zjeść), poznały podstawowe zasady udzielania pomocy poszkodowanym, wzięły udział w „bitwie na śnieżki” oraz ulepiły bałwana. W trakcie biwaku zuchy uczyły się także piosenek, gier i pląsów.
Najważniejszym momentem biwaku był uroczysty apel i odczytanie rozkazów wydanych przez drużynowych obu gromad. Na przyboczną powołano Barbarę Gil, a zuchom, które dostarczyły kartę sprawności zamknięto próbę na sprawność „Strażnik/ Strażniczka Betlejemskiego Światła Pokoju”. W trakcie biwaku wszystkie obecne zuchy zrealizowały sprawności: „Człowiek zimy”, „Kuchcik”, „Sportowiec”. Natomiast drużyna zuchowa, która zgromadziła największą liczbę punktów za realizację zadań otrzymała „słodką nagrodę”.
W sobotni wieczór zakończył się biwak. Zuchy dzielnie zniosły noc śpiąc w śpiworach na karimatach lub materacach. Dzielnie biwak zniosła także kadra opiekująca się ponad 50 zuchami. Wszystkich obecnych było tak dużo, że do zmywania i sprzątania po jedzeniu trzeba było dzwonić po „posiłki”. Dzieci zmęczone, ale uśmiechnięte z niecierpliwością będą mogły oczekiwać kolejnego spotkania z pilzneńskimi zuchami…